piątek, 22 maja 2009

Pad Padu-Padu

Dziś obserwowałem najdłuższą awarię Gadu-Gadu jaką pamiętam. Czerwone słoneczko pojawiło się chyba w okolicach godz. 18. Sądziłem, że problem występuje tylko u mnie, gdyż Miranda nie zawsze może dogadać się z serwerem GG. Okazało się jednak, że nie jestem sam. Nie wiem, czy wywaliło wszystkich, ale nie słyszałem od nikogo, żeby komunikator mu działał. Myślę więc, że bezpiecznie można założyć awarię całości. W necie pewnie aż huczy. Ale nie ma się co dziwić, w końcu to nie Jabber. Korzystając z okazji po raz kolejny zachęcam zarówno do Mirandy jak i najlepszego protokołu instant message'ingu czyli XMPP, na którym oparty jest Jabber.

wtorek, 12 maja 2009

Też jadam reklamy

Chyba miesiąc temu powziąłem zamiar napisania o dwóch reklamach, ale wiecznie o tym zapominałem. Pierwsza z nich to część aktualnej kampanii Gazety Wyborczej.Bilbord Gazety WyborczejDla mnie kreacja doskonała w swojej prostocie. Wykorzystuje dobrze rozpoznawalne i banalnie proste logo GW i kojarzy je ze świetnie znaną „notacją”, wywodzącą się chyba z tekstu I love NY. Choć reklama nie przekazuje właściwie żadnej treści, to doskonale utrwala wizerunek Gazety. Dzięki temu zabiegowi marka zostaje na długo w pamięci. Prawdopodobnie wiele osób będzie nie zapomni o tym przechodząc obok kiosku.

Druga reklama, to plakat, który pojawił się na przystankach.Plakat Bądź pierwszy w porządkuPrzekaz jest dość prosty, jasna informacja o kosztach usuwania śmieci i wezwanie do dbania o porządek. Idea jak najbardziej szczytna, ale kreacja pozostawiająca wiele do życzenia. Wydaje się, że autor bał się pójść na całego. Wyraźne są nawiązania do komunistycznych przodowników pracy i motywujących plakatów tamtych czasów, ale za dużo jest nowoczesności. Modelka wygląda zbyt współcześnie, a o nawiązaniu do poprzedniej epoki stanowią jedynie detale — czerwona apaszka, trochę dziwna fryzura, czerwona flaga, wezwanie do bycia pierwszym, może nawet „dramatyczny” gest. Wszystko to, jest zbyt mało wyraziste, przez co budzi we mnie pewien dysonans, przesłaniający mi przekaz reklamy.

Jeśli masz inne zdanie, oczywiście zachęcam do dyskusji.

Kto to kupuje?

Surfując trafiłem na dziwne miejsce: sklep z bielizną. Dziwny sklep z bielizną. Sklep z dziwną bielizną? Zastanawiam się kto to i to kupuje. UWAGA! Wchodzisz na własną odpowiedzialność.

poniedziałek, 11 maja 2009

Schyłek studenckiego życia.

Studencki etap życia powoli dobiega końca. Idą ostatnie egzaminy, trzeba pisać pracę, z którą jestem w lesie. Ale tak naprawdę nie o to chodzi. Końca dobiega etap mieszkania przy ul. Studenckiej.

Z mieszkaniem na Studenckiej wiązać się będzie dużo wspomnień. To właściwie moje pierwsze lokum inne niż akademik, nie licząc miesięcznego epizodu na Długiej. Na starych klepkach parkietu, pod miejscami grzybiejącym sufitem spędziliśmy wiele godzin w gronie najbliższych znajomych. Wiele wieczorów strawiliśmy na gry. PES, Osadnicy, Magia i Miecz czy Magic zapewniały długie godziny rozrywki z ogromnymi emocjami. W pamięci zostaną letnie wyprawy po Krakowie, ze szczęśliwym końcem na 3 piętrze kamienicy. Wielka ściana stanowiła świetny ekran do rzutnika, a wielka, rozsypująca się kanapa dawała wygodny spoczynek.

Nie ma jednak róży bez kolców. Mieszkanie ma też swoje wady, a największą jest sąsiadka–psychopatka i jej wspólnik dzielnicowy Siwierski. „Kosy” z sąsiadami stały się normalką, nauczyliśmy się je ignorować, tak, jak to tylko możliwe. Na nasyłaną na nas policję też się udoporniliśmy — po prostu nie otwieramy im drzwi, poza nielicznymi wyjątkami. Przez cienką ścianę nasłuchaliśmy się o sobie najróżniejszych rzeczy, łącznie z tym, że produkujemy narkotyki i prowadzimy burdel. Spisać wszystkie atrakcje, jakie zapewnili nam Prażmowscy nie sposób. To materiał na cały wieczór opowieści. Największą satysfakcję dawały nam rozczarowania, gdy sąsiedzi byli przekonani, że dostaliśmy wypowiedzenie umowy, a my wyjaśnialiśmy nieporozumienia w administracji i dalej spokojnie mieszkaliśmy. Niestety przez psychopatkę nie możemy robić żadnych imprez, choć mieszkanie nadaje się do tego idealnie, bo zaraz pojawia się policja.

Dziś czuję, że jednak nadchodzi czas na zmianę. Mam nadzieję, że wszystko co złe, a co nie koniecznie chcę opisywać na tym blogu, znajdzie swój koniec, a nie pojawi się nic nowego, co psułoby mi krew. Musi udać się znaleźć dobre mieszkanie, dobrać odpowiedni skład, którego zarysy są jak najbardziej pozytywne. Na pewno jednak nie będzie już tak blisko do rynku (choć strasznie niewdzięcznie tego nie wykorzystywaliśmy) i nie będzie tak tanio. Zmienią się widywane codziennie twarze, ale kontakty raczej się nie urwą. Cóż, trzymam kciuki i patrzę z nadzieją w przyszłość.

sobota, 9 maja 2009

Rocznica

Wczoraj była jedna z ważniejszych rocznic w naszej historii — zakończenie II wojny światowej w wersji zachodnioeuropejskiej. Niestety okazja ta zginęła gdzieś w natłoku informacji, jak zwykle dzieje się to z datami. Na pamięć społeczeństwa liczyć mogą tylko dni wolne od pracy. Na pocieszenie można powiedzieć, że spełniają one swoją funkcję.

Nie jestem totalnym historycznym ignorantem, ale nie zastanawiam się codziennie, czy nie ma jakiejś ważnej rocznicy. W ten sposób łatwo przegapić rocznice wybuchu wojny, a z zupełną łatwością rocznicę agresji radzieckiej. O tym, że wczoraj był 8 maja zorientowałem się, widząc nagłówek o defiladzie w Moskwie. Tymczasem wczoraj nie natknąłem się na żadną informację o ważnej dacie (nie oglądam telewizji, czytam tylko aktualności w kilku serwisach). Szkoda.