wtorek, 5 stycznia 2010

Niewykorzystana szansa

W weekend rozgrywki wznowiła liga hiszpańska. Niestety Real nie wykorzystał szansy na objęcie pozycji lidera, a właściwie zrównania się punktami z Barceloną. W sobotę Barcelona zremisowała 1:1 z Villareal, ale dzień później Real wywiózł tylko jeden punkt z Pampeluny.

Niestety po świątecznej przerwie pokazał się stary, zły Real. Higuain zmarnował dwie doskonałe sytuacje, Benzema właściwie nie stwarzał zagrożenia, Ramos marnie dośrodkowywał, na szczęście nie popełnił błędu w obronie, choć miał okazję. Do tego Xabi strzelał bardzo niecelnie, a wchodzący z ławki Raul był prawie niewidoczny. Cóż, pozostaje wierzyć w dalsze potknięcia Barcelony, ostateczne zwycięstwo Realu i upokorzenie rywala w Lidze Mistrzów.

Interes obywatela

Nie tak dawno widziałem gdzieś rysunek, na którym przedstawiciel rządu stoi z dwiema innymi osobami i zwraca się do jednej z nich: „Zawsze dbamy o interes obywatela. Oto ten obywatel.”

O nasze interesy, wśród których pewnikiem znajduje się wolny rynek i konkurencja postanowiła zadbać Ogólnopolska Izba Gospodarcza Drogownictwa. Zwróciła się do Komisji Europejskiej, czy aby chińskie konsorcjum nie chce zbudować nam autostrady… za tanio. Oczywiście Izba nie jest jednostką państwową, tylko reprezentuje interesy ponad dwustu firm budujących drogi. Wskazuje to jednak na problem szerszy — europejski protekcjonizm pod szyldem uczciwej konkurencji.

Polskie firmy protestują, ponieważ, jak wynika z ich wyliczeń, Chiny dołożą do naszej autostrady ok. 600mln zł. Oczywiście, ktoś powie o dumpingu, ale w tym przypadku bym się nim nie przejmował. Jeśli zbudują nam autostrady za 2/3 ceny, to tylko temu przyklasnę. Wydawać by się mogło, że lepiej, aby pieniądze zostały w naszych firmach, ale przecież zostaną u Polskich pracowników chińskiego konsorcjum! Nie zjawi się tu nagle sto tysięcy chińskich drogowców. Podobnie, raczej nie przywiozą chińskiego cementu, asfaltu czy kamienia. Jeśli mają jeszcze rzekomo dołożyć do interesu, to zostaje nam tylko się cieszyć. Tymczasem polskie firmy, w ramach idei wolnorynkowej, postulują wprowadzenie dodatkowego podatku dla firm spoza Unii.

Jestem świadomy, że przepisy zabraniające udzielania pomocy publicznej mają chronić konkurencyjność na unijnym rynku, ale sądzę, że ich najważniejszym celem jest zapobieganie sztucznego podtrzymywania przedsiębiorstw ze względów politycznych (vide stocznie, nd. niemieckiego przemysłu motoryzacyjnego). Oczywiście dumping prowadzący do zmonopolizowania rynku i późniejszego podniesienia cen również jest groźny, ale rozsądek podpowiada mi, że w tym przypadku nie mamy się czego obawiać. Zwłaszcza, że i polskie firmy będą budować swoje odcinki planowanej autostrady. Mam nadzieję, że Izba nie wskóra niczego przed Komisją Europejską, ale równocześnie jestem pełen obaw.

Znacznie wyraźniejszym przykładem niezrozumiałych działań Unii Europejskiej jest polityka rolna. Mamy dopłaty, kwoty i wysokie cła importowe, tylko po to, żeby niewielka grupa rolników (w Polsce akurat proporcjonalnie bardzo duża), mogła sprzedać to, co wyprodukuje, oczywiście o ile mieści się to w ustalonych odgórnie limitach. Zatem wszyscy dokładamy do godnego zarobku rolników. Ile? Chyba trudno oszacować, bo nie wiemy jak kształtowałyby się ceny na zderegulowanym rynku. Oprócz tego dzisiejsze intensywne uprawy i hodowle nie pozostają bez wpływu na środowisko naturalne, o które tak przecież dbają Unijne instytucje.

Dywagować na ten temat można długo, zapalonych rozmówców znaleźć można wśród członków i sympatyków UPR, ale ja ograniczę się do krótkiego stwierdzenia – Unia ma wiele wad, ale poza nią byłoby znacznie gorzej.