poniedziałek, 11 maja 2009

Schyłek studenckiego życia.

Studencki etap życia powoli dobiega końca. Idą ostatnie egzaminy, trzeba pisać pracę, z którą jestem w lesie. Ale tak naprawdę nie o to chodzi. Końca dobiega etap mieszkania przy ul. Studenckiej.

Z mieszkaniem na Studenckiej wiązać się będzie dużo wspomnień. To właściwie moje pierwsze lokum inne niż akademik, nie licząc miesięcznego epizodu na Długiej. Na starych klepkach parkietu, pod miejscami grzybiejącym sufitem spędziliśmy wiele godzin w gronie najbliższych znajomych. Wiele wieczorów strawiliśmy na gry. PES, Osadnicy, Magia i Miecz czy Magic zapewniały długie godziny rozrywki z ogromnymi emocjami. W pamięci zostaną letnie wyprawy po Krakowie, ze szczęśliwym końcem na 3 piętrze kamienicy. Wielka ściana stanowiła świetny ekran do rzutnika, a wielka, rozsypująca się kanapa dawała wygodny spoczynek.

Nie ma jednak róży bez kolców. Mieszkanie ma też swoje wady, a największą jest sąsiadka–psychopatka i jej wspólnik dzielnicowy Siwierski. „Kosy” z sąsiadami stały się normalką, nauczyliśmy się je ignorować, tak, jak to tylko możliwe. Na nasyłaną na nas policję też się udoporniliśmy — po prostu nie otwieramy im drzwi, poza nielicznymi wyjątkami. Przez cienką ścianę nasłuchaliśmy się o sobie najróżniejszych rzeczy, łącznie z tym, że produkujemy narkotyki i prowadzimy burdel. Spisać wszystkie atrakcje, jakie zapewnili nam Prażmowscy nie sposób. To materiał na cały wieczór opowieści. Największą satysfakcję dawały nam rozczarowania, gdy sąsiedzi byli przekonani, że dostaliśmy wypowiedzenie umowy, a my wyjaśnialiśmy nieporozumienia w administracji i dalej spokojnie mieszkaliśmy. Niestety przez psychopatkę nie możemy robić żadnych imprez, choć mieszkanie nadaje się do tego idealnie, bo zaraz pojawia się policja.

Dziś czuję, że jednak nadchodzi czas na zmianę. Mam nadzieję, że wszystko co złe, a co nie koniecznie chcę opisywać na tym blogu, znajdzie swój koniec, a nie pojawi się nic nowego, co psułoby mi krew. Musi udać się znaleźć dobre mieszkanie, dobrać odpowiedni skład, którego zarysy są jak najbardziej pozytywne. Na pewno jednak nie będzie już tak blisko do rynku (choć strasznie niewdzięcznie tego nie wykorzystywaliśmy) i nie będzie tak tanio. Zmienią się widywane codziennie twarze, ale kontakty raczej się nie urwą. Cóż, trzymam kciuki i patrzę z nadzieją w przyszłość.

3 komentarze:

BJ pisze...

Bardzo melancholijnie. (Dobrze, że nie dekadencko)

Mnie wzruszył szczególnie fragment o Osadnikach, aż żałuję że nie miałem z wami przyjemności :) No ale w sumie to nigdy jakoś specjalnie nie korzystałem z uroków życia studenckiego więc to nikogo nie dziwi.

Brainac pisze...

Miało być bardziej o mieszkaniu i potworach zza ściany, ale wyszło inaczej, może lepiej.

Osadnicy nie zając, zagrać można w każdej chwili. Możesz przy okazji wziąć swoją encyklopedię ;)

BJ pisze...

Ha ha ha :) encyklopedia :)

No tak, zapomniałem, niech zostanie, zawsze lubię mieć powód do odwiedzin :)

PS
Szkoda że w tym roku KWE odwołali, już miałem stawać w jakiejś poważniejszej kategorii :)