środa, 25 listopada 2009

Pierwszy już jest

W Polsce pojawiają się pierwsze owoce orzeczenia Trybunału w Strassburgu. Jak podaje gazeta.pl, dyrektor lubelskiego prywatnego gimnazjum i liceum, chce usunąć krzyże z sal lekcyjnych, a zostawić takowy tylko w klasie, w której odbywają się zajęcia z religii. Działanie dość trzeźwe i logiczne, zwłaszcza jeśli zauważyć fakt, iż 20% uczniów na zajęcia z religii nie uczęszcza.

Nie zamierzam zakazywać wyrażania w szkole swoich uczuć religijnych, ale wychodzę z założenia, że religia jest prywatną sprawą. Ateiści krzyż wiszący na ścianie mogą odebrać jako wywieranie presji. A oni także mają prawo do bycia w przestrzeni publicznej, jaką jest szkoła,
stwierdził dyrektor, dr Adam Kalbarczyk.

Reakcja Kościoła w osobie abp Życińskiego jest oczywista. Zamiary podsumował kilkoma zgrabnymi sformułowaniami, m.in.: „radosna, kreatywna twórczość dyrektorska”, „Nie wolno decyzji Trybunału mylić z prywatną twórczością poszczególnych dyrektorów, którzy chcą zademonstrować swoje uczucia i swoje przekonania”, „Można by życzyć sobie, by ci z naszych dyrektorów, którzy happeningowo przeżywają obecność znaku Chrystusowej miłości w przestrzeniach, gdzie przebywają uczniowie i członkowie naszych rodzin, (…) potrafili zrezygnować z happeningowych zachowań, (…) które rodzą jedynie zażenowanie i konsternację”. Wezwał również do modlitwy za „nielicznych wychowawców, którzy nie potrafią uszanować przekonań swoich wychowanków”.

Powraca więc kwestia ile osób musi być wyznania innego niż katolickie, aby zdjęcie krzyża w oczach Kościoła było zasadne. Wiemy już, że 20% to za mało. Obawiam się, że nawet połowa nie zrobi różnicy.

Na deser tekst o finansowaniu Kościoła z budżetu państwa w ramach świeckości tego drugiego. Nie jestem jakoś emocjonalnie do niego przywiązany, nie twierdzę kategorycznie, że nie ma w nim błędów, bo nie miałem czasu ani ochoty szczegółowo go weryfikować, może nawet jest wyssanym z palca stekiem bzdur. Ale może być dla Ciebie przyczynkiem do bardziej wnikliwego poznania tematu. Może przy okazji podzielisz się zdobytą wiedzą? :)

4 komentarze:

BJ pisze...

Sprawa jest ciekawa.
Uważam, że we wspomnianej szkole skrzywdzono 80% uczniów (może nawet tylko 50% jeśli weźmiemy tylko tych aktywnych). Skrzywdzono ich tylko dlatego, że grupa uczniów odczuwała presję. Nie wiem tylko presję czego? W jaki sposób krzyż na ścianie pogarszał jakość życia ateistów? Jak sam już wcześniej pisałeś, taka akcja to tylko i wyłącznie manifestacja ideologiczna świeckości. Nie jestem jednak pewien czy jest to wyraz świeckości/neutralności Państwa.

Jeśli chodzi o atrykuł o podatku. Już kiedyś komentowałem tę sprawę na wykopie. wykop
mój nick: rabbuni.
Według danych przedstawionych w filmie (nie wiem za który rok są to dane):
- na kościoły i związki wyznaniowe budżet wydaje tylko 272 mln zł
- budżet to ok. 195 mld zł
- wpływy z PIT to jakieś 26 mld zł
Dla tych którzy nie śledzą na bieżąco:
- UJ w Krakowie dostaje rocznie około 200 mln zł dotacji
- w 2008 roku Kancelaria Premiera wydała na funkcjonowanie ok 117 mln zł
- KRUS dostaje ok. 15 mld dotacji budżetowej rocznie (zgodnie z głupią logiką tego reportażu i tej Pani, każdy z nas płaci 58% podatku dochodowego na rolników)

Nie dajmy się zwieść magii wielkich liczb i manipulowania danymi. Zgodnie z logiką prezentowanego artykułu i filmu z wykopu z naszego podatku dochodowego ponad połowa idzie na rolników. Jest to jednak czysta manipulacja.
Ludzie czepiają się, że Państwo dopłaca np. do kościelnych przedszkoli ale te przedszkola wykonują zadania publiczne. Księża dostają nauczycielskie pensje ale są nauczycielami więc w czym problem? Jeszcze rozumiem dyskusję o opodatkowaniu darowizny na kościół ale rzucanie tu argumentami o Jezusie na osiołku i Jankowskim w Maybachu to populizm i demagogia. Szkoda nerwów na dyskusje na takim poziomie. Tekst o 1% podatku to mącenie i podburzanie nie mające nic wspólnego z merytoryczną dyskusją. Każdy związek wyznaniowy ma prawo otrzymać w Polsce dotację. Mają też takie prawo np. stowarzyszenia homoseksualistów. Nie jestem gejem a jednak część mojego podatku idzie na kampanie progejowskie. Skandal? Nie! Rzeczywistość.

Można się sprzeczać ale ostatecznie decyzja o zdjęciu krzyży jest decyzją normatywną a nie pozytywną (mam nadzieję, że zaporzyczenie z nauk ekonomicznych jest zrozumiałe mimo, że nie do końca trafne). Wkraczamy zatem na grunt rozmowy o wolności (nie tylko tej gospodarczej ale rozumianej bardzo szeroko) i demokracji. Takie rozmowy są jednak bardzo trudne. Zostanę zatem przy swoim, że nie widzę żeby krzyż na ścianie kogoś ranił, mnie natomiast rani jego zdjęcie, dlatego uważam że krzyż na ścianie powinien zostać. Dostrzegam też ryzyko że na postulacie zdjęcia krzyzży ze ścian się nie skończy i już niebawem posypie się lawina postulatów typu: zakaz uczenia religii w szkołach, zakaz dzwonienia przed poranną Mszą Św. z dzwonnicy, zakaz dla księży chodzenia w sutannach itd.

Brainac pisze...

Co do pieniędzy, to bardzo w ten temat nie wnikałem. Przydałaby się jeszcze informacja ile z tej sumy wędruje do KK.

Co do krzyży, to widzę, że znakowanie przestrzeni publicznej traktujesz w kategoriach praw człowieka, albo nienaruszalnego przywileju. Okazuje się, że są szkoły, w których krzyże już, a właściwie nigdy nie wisiały. W takiej szkole zadowalającym kompromisem okazał się krzyż w sali, w której odbywa się religia, choć na pewno ktoś taki kompromis nazwie zgniłym.

BJ pisze...

Nie jest to nienaruszalny przywilej ale jest to przywilej. Jeśli ktoś chce go zabrać musi liczyć się z oporem społeczności. To naturalne. Nie ma w tym nic dziwnego. Żeby odebrać przywilej trzeba mieć mocne argumenty. Gdyby ktoś odebrał Ci wolność słowa np. zakazując pisania na blogu o piłce nożnej też byś się buntował. Mądrość często polega na umiejętności zrozumienia drugiej strony.

A co do kwot to z tych 272 mln prawdopodobnie 250 idzie na KK. Ale nic w tym dziwnego ze względu na liczebność i aktywność tej wspólnoty. Być może nie doszacowałem kwot przekazywanych żydom - oni w Polsce tez moga liczyć na sporo kasy. Również w postaci nieruchomości zwracanych po 70 latach mimo że okres zasiedzenia dawno minął.
Zadajac takie pytanie gubisz jednak główny wątek. Ten straszny 1% o którym pisałeś to bzdura i manipulacja. Absolwent ekonomicznej powinien być na takie sprawy bardzo wrażliwy :P:P

Dyskusja była bardzo ciekawa ale chyba muszę spasować. Kto chce niech uważa KK za opresyjną mafię, dla mnie to wspólnota religijna pełna wad ale jednak czyniąca mnóstwo dobrego. Z krzyżami każdy dyrektor i nauczyciel zrobi to co uważa za słuszne. Moim zdaniem nie ma tu jednego dobrego rozwiązania. Jest tylko wiele niezłych i mnóstwo kiepskich rozwiązań. Zawsze będę sprzeciwiał się "tolerancji" i "wolności" w wydaniu francuskim (tu skrót myślowy - już o tym pisałem), które zamiast wyzwalać ludzi i afirmować różnorodność, sprowadzają ludzi do ustalonego gdzieś w stolicy szablonu, normy neutralności i przeciętności, a indywidualizm zostawiają im do prywatnego zacisza domu. Wierzę też że nie zawsze trzeba ustalać kto ma rację. Czasami wystarczy uznać, że każdy ma jakąś racje :)

Brainac pisze...

Dyskusja nam zdechła :( Opór mnie wcale nie dziwi, co nie zmienia faktu, że istnienie takiego przywileju nie jest według mnie zasadne. Gdyby ktoś na moim blogu kazał powiesić krzyż, również bym się buntował.

Co do 1% to jestem świadomy, że został odpowiednio ubrany, ale chciałem właśnie jakiegoś konkretnego wyliczenia. Manipulacja zdecydowanie, ale nie koniecznie bzdura :P

Dziś przeczytałem słowa abpa Dzięgi: "O krzyż Bóg się już tyle razy upominał, także w naszym pokoleniu. I jeszcze się upomni. W Warszawie też. Tylko pod tym znakiem Polska jest Polską i Polak Polakiem." Przez krzyż odmawia mi się narodowości i Ojczyzny.