niedziela, 3 lipca 2011

W drogę!

Na szczęście nie zabrakło mi determinacji. Mimo braku towarzystwa, wyprawa jest już pewna i w zdecydowanej większości zaplanowana. Trasa co prawda została nieco skrócona, po części z niechęci do podejmowania ryzyka — im więcej drogi, tym łatwiej gdzieś utknąć — a po części z woli poświecenia więcej czasu na zwiedzanie. Stwierdziłem, że nie ma sensu pchać się do Rumunii, czy nad Morze Czarne, lepiej dokładniej zobaczyć Węgry.

Plan na najbliższe 2,5 tygodnia, to Koszyce, Miskolc, Eger, Debrecen, Szeged, Balaton, Budapeszt i Bratysława. I tak chyba całkiem nieźle. Fantastyczną pomocą okazał się couchsurfing. Mimo tylko kilku zaakceptowanych próśb o przenocowanie, prawie każda dotyczy innego miasta. Dzięki temu tylko w Koszycach będę musiał przenocować na kempingu, ale zapewne i to będzie miało swoje plusy. W Bratysławie też nie znalazł się nikt z couchsurfingu, ale dłoń wyciągnęli do mnie Lucas i Luna – znajomi z Erasmusa. Jutro czekają mnie jeszcze duże zakupy, i we wtorek rano wyruszam na trasę.

Oczywiście CS to nie tylko darmowe spanie. To przede wszystkim okazja do spotkania zwykłych mieszkańców, choć z pewnością należących do bardziej otwartej części społeczeństwa. Możliwość poznania lokalnej specyfiki i ciekawych miejsc, do których sam bym nie trafił. Jeśli dołożyć do tego podróże stopem, mam nadzieję na poznanie kraju od strony niedostępnej dla zwykłego turysty. Zobaczymy na ile uda mi się przeprowadzić relację z podróży. Oczywiście z poślizgiem, ale może znajdę dość czasu, żeby notatki z trasy wklepać na klawiaturze, a co więcej trochę je zredagować.

Czas kończyć, czeka mnie teraz żmudne wklepywanie w nawigację dobrych miejsc do łapania stopa. Stay tuned!

Brak komentarzy: