poniedziałek, 8 marca 2010

Wpłatomaty

W 2000 r. na rynku pojawił się pierwszy i jak dotąd jedyny bank internetowy. Oferta mBanku była i wciąż jest dość konkurencyjna. Największym problemem był brak możliwości wpłaty gotówkowej, co odstraszało wielu klientów. Rozwiązaniem problemu miały być wpłatomaty – mityczne maszyny, do których trzeba było podróżować, niczym do legendarnego Sezamu, aby zdeponować swoją gotówkę. Miały, bo nie zawsze są.

Ostatnio byłem zmuszony zasilić swoje konto odrobiną gotówki. Zatem jak przystało na 2010 rok, sprawdziłem w Internecie, który wpłatomat będzie dla mnie najwygodniejszy, skontrolowałem godziny otwarcia, upewniłem się, że jest czynny i ruszyłem w podróż. Bardzo blisko nie było, ale też nie musiałem gnać na drugi koniec miasta. Tak mi się przynajmniej wydawało–

Kiedy dotarłem na miejsce i odnalazłem maszynę, okazało się, że jednak czynna nie jest. Na stoisku już tylko hulał wiatr, więc nie było nawet komu się poskarżyć. Pozostała mi tylko infolinia. Po wklepaniu swojego numeru klienta i odsłuchaniu zbędnych regułek nabijających rachunek telefoniczny, mogłem wylać pretensje na bogu ducha winnego konsultanta. Cóż, taka praca. Zażądałem wskazania czynnego wpłatomatu, a była to godzina 20.50. Pan po drugiej stronie znalazł takowy w innym nie-tak-dalekim centrum handlowym. Ba, są tam nawet dwa wpłatomaty! Jeden czynny do 22, a drugi do 21. Oczywiście okazało się, że czynny jest tylko jeden, ten do 21. Szanse na zdążenie były niewielkie, więc zostało mi tylko przejechanie pół miasta do czynnego automatu w samym centrum.

Można by stwierdzić, że miałem pecha, ale nie taka ma być puenta. Konsultant na infolinii był w stanie rzetelnie sprawdzić status wpłatomatu. Niestety bank nie jest łaskaw udostępnić tych samych informacji na stronie. Tam zdecydowana większość wpłatomatów jest czynna, łącznie z dwoma z których nie mogłem skorzystać. Po co więc w ogóle podawać to na stronie? Jeśli nie byłoby tam statusów, nauczony doświadczeniem, zadzwoniłbym i upewnił się, że nie pojadę na darmo.

Nie miałem zbyt wielu okazji korzystać z tych tajemnych maszyn, ale o ile pamięć mnie nie zawodzi, udało mi się mniej więcej w połowie przypadków. Trochę mało.

A Real dokonał pięknej remontady – przegrywając już 0:2, wygrali 3:2.

Brak komentarzy: