piątek, 30 lipca 2010

O Starcrafcie w telegraficznym skrócie

Zainstalowałem Starcrafta II. Jakie wrażenia? Nie ma cudów. Skupiłem się na Custom game, choć uruchomienie jej w posiadanej przeze mnie wersji nie było proste. Jeśli masz ten sam problem należy: ściągnąć mapę, na której chcesz zagrać (powinna mieć rozszerzenie SC2map), otworzyć ją w edytorze map, w ustawieniach graczy ustalić kim chcesz grać (Mapa->Ustawienia gracza), jacy mają być przeciwnicy i uruchamiamy jej test. W tym momencie dostajemy normalną grę z komputerem.

Jak się gra? Niestety, nie ma cudów. Mechanika gry niewiele się zmieniła, a dodanie grze nowej grafiki po 12 latach to nie jest szczytowe osiągnięcie. Zmieniły się niektóre jednostki, kilka zniknęło, pojawiło się kilka nowych. Pomieszane są nieco umiejętności, na przykład umiejętność Archona Meltdown (o ile dobrze pamiętam nazwę), ma teraz Templar. Rewolucji to nie robi. Można zaznaczyć więcej niż 12 jednostek, ale chyba nikt się nie spodziewał, że takie ograniczenie pozostanie. Część budynków otrzymało nowe funkcje, na przykład można złożyć supply depot tak, aby dało się po nim przejść. Po wyprowadzeniu wojska rozkładamy go na nowo i mamy standardową barierę. Sztuczna inteligencja nie powala, choć ciekawą zmianą jest to, że komputer wycofuje atakujące wojska, jeśli zorientuje się, że bitwy już nie wygra. Kiedyś chyba tak nie robił.

Postęp między częściami porównałbym do tego, jaki oglądaliśmy w Diablo - w dwójkę grało się przyjemniej, była bardziej rozbudowana, ale istota gry się nie zmieniła. Nadzieją pozostaje kampania, może ona choć trochę wynagrodzi wydatek co najmniej 160 zł. Rozwiązania tam zastosowane są ponoć bardzo ciekawe. Ale nie oszukujmy się, siłą Starcrafta był i będzie multiplayer, a ten chyba wiele nie zyskał względem pierwszej części.

Warto wspomnieć o lokalizacji gry - jest doskonała, spolszczone jest dokładnie wszystko - filmy, napisy na mapach, wszelkie nazwy czy odzywki jednostek. Niestety mnie to irytuje. Chociaż dubbing stoi na bardzo wysokim poziomie, to niektóre rzeczy po polsku brzmią po prostu źle, albo lekko śmiesznie. Znacznie bardziej wolę budować Templarów, a nie Templariuszy, Carriery, a nie lotniskowce. To wprowadza duże zamieszanie. Może postaram się o wersję angielską?

Gra na pewno odniesie sukces finansowy, z resztą już sprzedaje się świetnie. Niestety uważam, że sukces będzie niezasłużony, oparty tylko na geniuszu poprzednika.

Brak komentarzy: