środa, 6 czerwca 2007

Król Passent

Dziś, po wielu ciekawych artykułach na swoim blogu i ostatnim, w którym osiągnął chyba szczyt uszczypliwego, ale i inteligentego humoru, zajął zaszczytne miano mojego ulubionego dziennikarza i felietonisty. Ostatecznie zdystansował tym samym Janinę Paradowską, która pisze równie ciekawie, jednak nie stosuje się do maksymy „i śmiech niekiedy może być nauką”. U Pana Passenta pojawia się dość często i zawsze w bardzo celnej formie, bez zbędnego nadużywania ciętego pióra.

Dzisiejszy wpis jest niejako kwintesencją tego, co w wypowiedziach Pana Daniela lubię najbardziej. Mimo, że komentuje głośne ostatnio, bulwersujące czy absurdalne wydarzenia, robi to z niezwykłym wdziękiem. Odnosi się do skandalicznego kryptonimu śledztwa dotyczącego kardiochirurga - “Mengele”, do absurdalnego pomysłu Ministra Edukacji dotyczączego zmian w kanonie szkolnych lektur, do lekceważenia wymiaru sprawiedliwości przez wicepremiera, któremu nie chciało się zjawić w sądzie (choć trzeba przyznać, że miał do tego prawo), do sposobu prowadzenia śledztwa w szpitalu MSWiA, gdzie pracuje wspomniany kardiochirurg oraz do zabawnej, a może raczej ośmieszającej wypowiedzi Anny Sobeckiej na temat seksu. Przez cały artykuł, który nie napawa optymizmem, z resztą jak cała dzisiejsza polityka, przewijają się "jednoprocentowe" krowy z Nowej Zelandii, śmiesząc czytelnika. Komentarze dotyczące szczytów i Himalajów głupoty, czy dyskrecji IPNu, gdzie autor poleca przechowywać dokumentację medyczną skopiowaną przez CBA w trakcie postępowania przeciw nieszczęsnemu lekarzowi, to po prostu wyszukany humor z najwyższej półki.

Mam nadzieję, że Pan Daniel Passent jeszcze długo pozostanie w pełni władz umysłowych, a IV RP nie wtrąci go do lochu wraz z innymi, którzy niewystarczająco podkopywali poprzedni system, i będzie się z nami dzielił swymi rewelacyjnymi komentarzami i opiniami.

Brak komentarzy: