czwartek, 6 grudnia 2007

Co ma piernik do wiatraka

Choć bardzo zajęty, nie potrafiłem powstrzymać się przed komentarzem. Od pewnego czasu słyszymy nieustanną krytykę pod adresem ministra Ćwiąkalskiego. Jakie stawia mu się zarzuty? Na początek fakt, że był adwokatem. No tak, przecież to nie dopuszczalne. Ministrem powinien być prokurator, a jeszcze lepiej niedouczony prawnik, który prokuratorem nigdy nie został. Szczytem szczęścia byłby sędzia, z największą liczbą skazanych w historii sądownictwa, może jeszcze taki, który za komuny wydał jakieś wyroki śmierci. Kolejny zarzut, to ekspertyza korzystna dla nowego Lwa Rywina IV RP Ryszarda Krauzego. Ćwiąkalski byłby znacznie lepszym kandydatem na ministra, gdyby wydał ekspertyzę niekorzystną, nawet niezgodną z obowiązującą wykładnią. W końcu Krauze na pewno jest winny. Działanie zgodne z maksymą "sądy sądami, ale sprawiedliwość musi być po naszej stronie." Największym przewinieniem okazuje się jednak napisanie ekspertyzy, która została wykorzystana przez obrońców Marka Dochnala, choć dotyczyła kazusu, a nie konkretnej sprawy.

Podsumowując te zarzuty, można powiedzieć tylko jedno - puknijcie się w łeb. Rozumiałbym jakiekolwiek zarzuty natury merytorycznej, mniej - biograficznej, ale krytyka adwokata, za to, że wykonywał swoją pracę? To mi się w głowie nie mieści. Należałoby jeszcze sprawdzić, czy ktoś będący w konflikcie z prawem nie kupował płodów rolnych od ministra Sawickiego (o ile ten coś w ogóle uprawia).

Brak komentarzy: