niedziela, 6 stycznia 2008

Nic nowego

Bardzo dawno nic nie pisałem, ale właściwie nie było o czym. Chociaż nastał Nowy Rok, wszystko zostało po staremu. Takie same troski, te same zajęcia, takie same zabawy i na powrót stare dobre towarzystwo.

Jedynym dniem różnym od pozostałych był Sylwester. Impreza udała się się średnio, choć plany były wielce ambitne. Plan: styl lat 70, dużo nowych ludzi i impreza do rana. Wynik? Tylko część osób przebrana, za duża maskulinizacja, impreza skończona o 3, kiedy zdecydowana większość ludzi ledwie trzymała się na nogach, już uległa sile grawitacji, bądź poszła do domu. Gdyby nie to, że dobrą zabawę mieliśmy z racji przebrania, nie byłoby w imprezie nic godnego zapamiętania.

Kolejne dni pobytu w Krakowie to niepotrzebne, jak się okazało, poszukiwanie nowego lokum, wymiana legitymacji, kilka obejrzanych filmów, kilka mało wyszukanych wieczorów, wyjście do teatru, które zakończyło się fiaskiem i zostało zastąpione słabym filmem „Skarb narodu” w Cinema City, i małe, ale udane zakupy, czyli tak jak pisałem, nic godnego specjalnej uwagi. W międzyczasie nadrabiam filmowe zaległości, więc może skuszę się, aby wkrótce coś o nich napisać.

Brak komentarzy: