poniedziałek, 19 listopada 2007

Miranda IM

W obliczu nieustannych padów serwerów Gadu-Gadu w Internecie pojawiają się coraz częstsze głosy propagatorów alternatywnych rozwiązań. Biorąc przykład, postanowiłem również wyciągnąć do wielu z was pomocną dłoń i udostępnić coś, czym możecie zastąpić swoje wiecznie padające Gadu-Gadu. Aby nie zostać kolejnym niezauważonym zwolennikiem innego klienta i innego protokołu, czuję się zobowiązany do zamieszczenia kilku słów wyjaśnień.

Na początku tego tekstu, wszyscy, którzy jeszcze tego nie wiedzą, muszą uświadomić sobie, że Gadu-Gadu to dwa podstawowe składniki - program, zwany klientem i protokół, czyli język komunikacji z serwerami, przez ten program wykorzystywany. Oby dwa mają swoje duże wady, ale być może bardziej uciążliwe są braki zalet.

Na początek to, co jest ważniejsze, czyli protokół. Od kilkunastu dni każdy z nas doświadcza problemów z połączeniem się z siecią Gadu-Gadu. Niby to nic strasznego, nie trzeba akurat wtedy rozmawiać przez komunikator, a zamiast tego zagłębić się w pasjonującej lekturze, ale czasami pojawia się pilna potrzeba, a jak wiadomo z prawa Murphy'ego, właśnie wtedy GG leży. Co nam zostaje? Skorzystać z innego protokołu. Protokołów jest wiele, niektóre lepsze inne gorsze, ale jeden z nich został ustanowiony jako standard dla komunikatorów. Standardem tym jest protokół Jabber. Czym właściwie różni się Jabber od GG?

Przede wszystkim komunikacja za jego pośrednictwem nie odbywa się przez centralne serwery, ale przez serwery rozrzucone po całym świecie. Co nam to daje? Świetnym porównaniem jest poczta elektroniczna. Jeśli wysyłamy do kogoś e-mail, nasz serwer odnajduje serwer adresata i wysyła do niego list. Podobnie wygląda to w przypadku komunikatorów. Nasz klient wysyła wiadomość na nasz serwer, a ten przekazuje ją do serwera odbiorcy. Jak to wygląda w przypadku GG? Wszyscy mamy ten sam serwer, który w przypadku awarii uniemożliwia jakąkolwiek komunikację. Można przywołać tu analogię do telefonii. Załóżmy, że wszyscy mamy tylko telefony stacjonarne, podobnie jak wszyscy używamy Gadu-Gadu. Awarię serwera można porównać do awarii całej sieci telefonicznej, którą wszyscy się posługiwaliśmy. Sytuację w Jabberze porównać należałoby do rynku, na którym istnieją tysiące operatorów komórkowych. Awaria całej sieci jednego z nich (jednego serwera jabbera) uniemożliwia komunikację tylko jej użytkownikom i nikomu więcej. Jaki wybrać serwer, aby ta awaria nigdy nie stała się naszym udziałem? Odpowiedź jest prosta, szczególnie jeśli jesteśmy już właścicielami skrzynki GMail. Mając konto GMail, automatycznie mamy konto jabberowe o tym samym loginie. Do tego prawdopodobieństwo awarii jest bliskie zeru. Jeśli padnie serwer Google, będziemy mieli znacznie poważniejsze problemy niż niedziałający komunikator, na przykład III wojna światowa, albo globalny kryzys gospodarczy. Jeśli z jakiejś przyczyny ktoś Google nie lubi, ma bardzo szeroki wybór innych serwerów. Osobiście korzystam z serwera jabber.wp.pl, ale tylko dlatego, że konto założyłem tam już dawno. Dziś niewątpliwie mój wybór padłby na wspomniane Google. To konto ma jeszcze jedną dodatkową zaletę. Zdarzało się wam korzystać z Web Gadu-Gadu? Mi tak i było to strasznie niewygodne i nie zawsze się udawało. Z kontem gmail logujemy się na naszą skrzynkę i voila! Po lewej stronie mamy swój komunikator. Łatwo i bez zbędnego szukania. Zapomniałeś kiedyś wyeksportować listę znajomych na serwer? W Jabberze się to nie przytrafia, bo lista jest na nim przechowywana automatycznie.

Wspomniane cechy to największe zalety jabbera, ale ma on ich więcej. Wśród najczęściej wymienianych jest login, który otrzymujemy w sieci jabber, o budowie takiej jak adres e-mail, zamiast 8-cyfrowego, trudnego do spamiętania numeru, autoryzacja, broniąca nas przed nieznajomymi, którzy chcą zadać głupie pytanie "poklikasz??", bądź jego bardziej irytującą wersję "poklikash??", szyfrowanie komunikacji, dzięki któremu sąsiad z lokalnej sieci nie może już czytać naszych wiadomości, siedem, zamiast czterech stanów, nieograniczoną długość opisu i priorytety, umożliwiające pozostawanie zalogowanym kilkukrotnie z różnych maszyn. Do tego można dodać brak blokad "antyspamowych", które nie pozwolą nam wysłać więcej niż 60 wiadomości na minutę, co może się łatwo przytrafić przy kilkuosobowej konferencji (każda wiadomość mnożona jest przez liczbę uczestników). Cechy te można uznać za drugorzędne, choć kwestii bezpieczeństwa nie powinniśmy nigdy bagatelizować. Ponadto, choć w GG możemy pozostawać widoczni tylko dla osób z naszej listy, to każdy może przeczytać nasz opis, czego nie zawsze sobie życzymy.

Na tym etapie musi pojawić się refleksja, że wszyscy znajomi korzystają z Gadu-Gadu. Owszem, sam jestem zmuszony z niego korzystać, ale wykorzystuję tylko protokół, a nie klienta, który nieustannie atakuje nas reklamami. Jak pozbyć się programu Gadu-Gadu i nadal korzystać z tej sieci? Odpowiedzi są dwie: skorzystajmy z transportów, co bywa problematyczne, albo użyjmy wieloprotokołowego komunikatora, do czego poniżej zachęcam.

Wspomnianych wieloprotokołowych klientów jest co najmniej kilka. Od razu na myśl przychodzą mi Miranda, którą wszystkim polecam, Konnekt, Tlen i Spik. Każdy z nich ma swoje zalety i wady i każdy ma swoich zwolenników. Oprócz obsługi kilku protokołów, wszystkie poza Tlenem mają jeszcze jedną solidną zaletę - brak reklam! Ponadto każdy z nich jest bardziej elastyczny od oryginalnego klienta GG, a prymat wiodą tu Miranda i Konnekt. Jako ponaddwuletni użytkownik Mirandy, skupię się na niej.

Co daje Ci Miranda, czego nie daje GG? Przede wszystkim ogromną elastyczność. Liczba wtyczek napisanych dla tego komunikatora sięga co najmniej kilkuset, a najprawdopodobniej tysięcy. Mirandę możemy wyposażyć nawet w najdziwniejsze możliwości, luźno związane z ideą komunikatora internetowego. Możemy połączyć się z dowolną siecią, zaczynając od Gadu-Gadu, przez Tlen, MSN (popularny w wielu krajach Europy Zachodniej), ICQ, AIM, Yahoo, wreszcie Jabber, czy nawet Skype (rozmowy tekstowe) i IRC! Ponadto w Mirandzie nasze prywatne informacje przechowywane są zgoła inaczej. Gadu-Gadu przechowuje je w śmiesznie zabezpieczonych plikach, których odczytanie zajmuje przeciętnie 5 minut, wliczając czas ściągnięcia właściwego programu. Miranda posługuje się jednym plikiem bazy danych, który choć domyślnie nie jest szyfrowany, więc bezpieczeństwo jest jeszcze mniejsze, to zabezpieczenie go hasłem sprowadza się do wymiany jednej wtyczki. W tym momencie baza bez hasła staje się bezużyteczna dla potencjalnego ciekawskiego. Ponadto Miranda zajmuje znacznie mniej miejsca w pamięci operacyjnej i nie wykorzystuje Internet Explorera, który naraża nas na większe niebezpieczeństwo ze strony hakerów czy wirusów.

Te zalety są według mnie najistotniejsze, choć dopiero otwierają długą listę. W Mirandzie każdy może wybierać między trzema najpopularniejszymi oknami rozmowy. Osobiście korzystam z okna nConvers, które choć w najnowszej wersji ma kilka bugów, jest według mnie najbardziej estetyczne, a do tego wciąż daje duże możliwości dostosowania do własnych potrzeb. Nie ma żadnych kłopotów z wysyłaniem SMS-ów z bramki - wtyczka mSMS działa bez zarzutu. Możemy dowolnie definiować wygląd naszej listy kontaktów, wyświetlać opisy i dodatkowe informacje. Kolejnym udogodnieniem są "dymki informacyjne", czyli po prostu ToolTips. Możemy je dowolnie konfigurować (bądź wykorzystać konfigurację domyślną), a pojawiają się one po zatrzymaniu myszki nad dowolnym kontaktem i pokazują wybrane przez nas informacje. Oprócz tego mamy do dyspozycji niewielkie okna informacyjne, które mogą być wykorzystane do informowania o nadchodzącej wiadomości, zmianie stanu, czy przychodzącym mailu (w szczególnych przypadkach, jak o2, czy gmail) albo właśnie odtwarzanej w Winampie piosence. Przydatne okazuje się też przeszukiwanie listy - klawisz F3, kilka liter i mamy osobę, z którą chcemy porozmawiać. Możemy też przechowywać bardzo szczegółowe informacje na temat każdej z osób na liście kontaktów, jeśli tylko zechcemy je tam wprowadzić. Może to być dowolna liczba numerów telefonów, adres, stanowiska aktualne i dawne, a nawet rocznica czy urodziny, o których program może nam przypominać. Miranda potrafi też doskonale obsługiwać historię. Możemy ją dowolnie przeszukiwać, filtrować i czyścić, ale również zapisywać w historii zmiany opisów naszych znajomych! Oczywiście, jeśli czyjeś opisy wyjątkowo nas nie obchodzą, możemy ich zapisywanie wyłączyć dla dowolnego kontaktu Miranda posiada też zautomatyzowany system uaktualnień, choć nie do końca spełnia on moje oczekiwania, oraz system kopii zapasowych. Jeśli z jakiegoś rzadkiego powodu nasza baza przestanie działać, zawsze mamy jedną albo dwie kopie w zanadrzu.

Po przeczytaniu tego tekstu zastanawiasz się pewnie po co on powstał. Odpowiedź jest prosta - ponieważ dobrze życzę wszystkim czytelnikom mojego bloga, ale i wszystkim innym internautom (może poza tymi, którzy piszą głupie komentarze na blogach ;)). Chciałbym, abyśmy mieli możliwość rozmawiania kiedy przyjdzie nam na to ochota, z wykorzystaniem bezpiecznej transmisji. Chcę móc zostawić Ci długą wiadomość w opisie, lepiej zasygnalizować swój stan, albo przesłać Ci świąteczne życzenia, nawet jeśli nie będzie Cię przy komputerze (niestety w tym okresie wiadomości wysłane do niepołączonych użytkowników GG znikają bez śladu). Chcę też dać ci możliwość porozmawiania ze znajomymi z zagranicy, gdzie o GG nikt nie słyszał, albo z tymi Polakami, którzy z GG nie korzystają. Chcę, aby Twój komunikator dawał Ci znacznie większe możliwości, wręcz pobudzał twoją wyobraźnię i dawał ci więcej informacji. Bardzo też możliwe, że po prostu bardziej przypadnie Ci do gustu pod względem estetycznym.

Wymienione powody pchnęły mnie do wyczyszczenia kopii własnej konfiguracji Mirandy, z której wyciąłem wszystkie (mam nadzieję) osobiste informacje, a pozostawiłem po prostu dopieszczony na mój gust komunikator. Jego instalacja jest banalnie prosta. Na początek należy ściągnąć spakowaną wersję i rozpakować do dowolnego katalogu. Po rozpakowaniu uruchamiamy Mirandę plikiem korzystając z pliku miranda32.exe, a zapytani o hasło wpisujemy "miranda". W tym momencie ukazuje nam się pusta lista kontaktów i czeka na nas kilka prostych czynności. Na początek powinniśmy zmienić swoje hasło. Musimy dotrzeć do menu Mirandy (np. klikając na ikonę śrubokręta i nakrętki u dołu), odnaleźć opcję SecureDB+AutoBackup (trzecia od góry) i wybrać Change Password. Podajemy stare hasło, czyli "miranda" i podajemy dwukrotnie nowe. Po naciśnięciu OK, hasło zostanie zmienione. Teraz czas na wprowadzenie informacji o swoich kontach. Aby dodać konto GG, odnajdujemy węzeł Network, a w nim Gadu-Gadu. Tam wpisujemy swój numer i hasło, oraz opcjonalnie mail wykorzystany przy rejestracji. Po naciśnięciu OK, możemy połączyć się z GG. Przydałaby się jednak lista kontaktów z porzucanego przez nas programu. Możemy to zrobić na dwa sposoby. Pierwszy, pewniejszy, to eksport kontaktów do pliku tekstowego w GG i zaimportowanie ich do Mirandy (menu > gadu-gadu > import list from text file). Drugi to import z serwera (menu > gadu-gadu > import list from server). W tym momencie mamy w pełni funkcjonalne Gadu-Gadu, ale przecież nie o to nam chodziło. Domyślnie włączona jest też wtyczka dla jabbera, więc czas założyć konto (jeśli jeszcze go nie mamy) i wprowadzić jego dane w podobny sposób - w węźle Network/Jabber wpisujemy nazwę użytkownika (przed @), hasło oraz adres serwera (np. jabber.wp.pl). Port zostawiamy domyślny, czyli 5223. Po naciśnięciu OK, mamy działającego Jabbera! Konfiguracja konta na gmailu wymaga nieco więcej wysiłku. Oprócz standardowych ustawień musimy zaznaczyć opcję "Manually specify connection host", a w polu, które się uaktywni wpisujemy talk.google.com oraz port 5223 (przykład konfiguracji dostępny tutaj. I mamy GTalka w Mirandzie! Tak, o to chodziło. Mamy komunikator 2 w 1. Chcemy więcej? Nic trudnego. Aby skorzystać z innych protokołów otwieramy opcje i odnajdujemy węzeł Plugins, a w okienku po prawej szukamy odpowiednich wtyczek, np. Tlen, MSN, czy ICQ. Po ich zaznaczeniu i ponownym uruchomieniu Mirandy, możemy je konfigurować analogicznie do kont GG czy Jabber.

Tyle wystarczy na początek. To pierwszy krok w kierunku niezależnego i niezawodnego komunikowania się z innymi użytkownikami Internetu. Jeśli natomiast cały tekst nie przekonał Cię do zmiany swojego komunikatora, zastanów się jeszcze raz i spróbuj docenić to, że poświęciłem na ten post ponad grubo ponad godzinę, głównie dla Twojego dobra. Ściągnij niewielki plik, poświęć 5 minut na konfigurację i ewentualne założenie konta jabberowego i podziel się ze mną swoimi wrażeniami pisząc na brainac@jabber.wp.pl. Korzyścią dla mnie będzie fakt, że mogę porozumiewać się z Tobą łatwiej i przyjemniej, a satysfakcją to, że przekonałem kolejną osobę do otwartych standardów (zarówno Miranda jak i Jabber są w 100% otwarte, darmowe i pozbawione reklam). Wkrótce napiszę krótki poradnik korzystania z ciekawszych, bardziej zaawansowanych możliwości Mirandy, które na pewno Ci się spodobają.

3 komentarze:

dubbik pisze...

No gratulacje Brainac. Patrząc na godzinę wysłania posta widać, że misja nawracania niewiernych pochłonęła Cię całkowicie.
Tak trzymać. Powodzenia.

Brainac pisze...

Zdecydowanie mnie pochłonęła. Wbrew pozorom, to dość żmudna robota, ale powstaje już drugi odcinek. Poza tym, jak wiesz, na bieżąco służę pomocą.

dubbik pisze...

To żeśmy se pogadali :]