piątek, 7 września 2007

Tydzień za mną

Minął właśnie pierwszy tydzień właściwych zajęć na uczelni. Wrażenia? Tak jak pisałem już wcześniej. Prowadzący całkiem fajni, w materiale nic nowego, jedynie atmosfera w grupie strasznie drętwa. Duńczycy są dziwni, Chińczycy trzymają się ze sobą, Nepalczycy raczej też. W dodatku wszyscy Azjaci mają problemy z angielskim. Cóż, może się jakoś to rozkręci. Tymczasem wystarcza mi towarzystwo akademikowe.

Wczoraj nabyłem rower, trochę rozjeżdżony, ale doprowadzę go do bardzo dobrego stanu. Na razie jeździ, chociaż ma krzywe koło z przodu, za mało powietrza w oponach, opornie działające przerzutki i popsuty przedni hamulec. Ciekawie wyglądają tutaj przerzutki. Chyba z racji pogody, która w szybkim czasie doprowadzałaby zwykłe przerzutki do ruiny, są one wmontowane w piastę. Na początku trudno jeździ się też z torpedo, chociaż w latach dzieciństwa było ono zupełnie normalne. Przez to mam mniej pewne hamowanie i muszę ostrożnie jeździć, ale to kwestia przyzwyczajenia.

Dziś po południu miałem też okazję pograć w piłkę. Technicznie, jak zwykle byłem najsłabszy, ale uznanie już po raz drugi zdobywam walecznością, determinacją i dużą wytrzymałością. Czyli w piłce nic nowego. Brakuje mi jedynie korków, ale innym też, więc szanse są mniej więcej wyrównane.

Jutro mecz, muszę znaleźć jakiś sposób na jego obejrzenie. Mam nadzieję, że Polacy wysilą się i powalczą, żebym nie musiał się za nich wstydzić przed Portugalczykami z akademika. Póki co są bardzo pewni siebie, więc jeśli nasza reprezentacja nie zawiedzie i wywiezie z Porto chociaż jeden punkt, będę miał podwójne powody do radości.

Od przyszłego tygodnia zaczynam zwiedzanie Esbjergu. Mam nadzieję, że rower do tego czasu odrestauruję i będzie chodził jak żyleta. Na mapie znalazłem tajemnicze oznaczenie z podpisem „Climbing Wall”, więc obudziła się we mnie nadzieja, że nawet ściana wspinaczkowa się znajdzie. Jeśli nie będą chcieli mnie zrujnować ceną wstępu, to będę wniebowzięty. Powinno się nawet znaleźć jakieś towarzystwo do tego sportu. Zobaczę, co czas przyniesie.

Na koniec mała sprawa techniczna. Pewnie i tak nikt nie próbował, ale właśnie się zorientowałem, że na blogu były wyłączone komentarze. Teraz to zmieniłem, więc czujcie się swobodnie i komentujcie. Szczególnie mile widziane stanowiska odnośnie Dawkinsa, bo tematy przez niego poruszane są niezmiernie ciekawe.

P.S. W krótce pojawi się troszkę zdjęć, pewnie w Google Galeries, ale muszę je zrzucić z aparatu. Keep it real!

1 komentarz:

<$> *Lilcia* <$> pisze...

No ciekawe jak to będzie z tym meczem mam nadzieje że wygramy xD Nadzieje mataka głupich ... :):) Rower muj najkochańszy środek lokomocji bez niego to ... :)
Serdecznie pozdrawiam !!